Jak wcześniej wspomniałem załączam zdjęcia z mojej drugie miejscówki na której ulokowany był bufet. Tymczasem gdzieś w środku lasu gdzie tyłki odpadają od nierówności terenu a telefony szukają uporczywie zasięgu..

...w strefie bufetu pojawiają się pierwsze spragnione jednostki..

..nadjeżdżające zorganizowanymi grupami..

..które już z odległości kilku i kilkunastu metrów intensywnie wykazują zainteresowanie uzupełnianiem płynów.

Pierwszy raz na spokojnie mogłem poobserwować co dzieje się na bufecie podczas ogólnego zamieszania, wrzawy jaka panuje gdy zbliżają się pojedynczo i grupowo zawodnicy, a przy takiej pogodzie jaka była w Suchedniowie nie ma się co dziwić, że ruch z napojami był ogromny.
I tak jedni stawali...

..inni w biegu..

..był też czas na mały prysznic..

..cóż mogę powiedzieć wszyscy którzy byli na bufecie angażowali się jak tylko mogli i bardzo się starali aby w miarę możliwości zaspokoić potrzeby zawodników.

I każdy odjeżdżał co najmniej z tak szerokim uśmiechem:)

Jeszcze chwila na mecie-wjazd godny mistrzów.
Są też tacy którzy do mety docierają "z buta"
WięcejJuż za kilkanaście dni kolejny maraton - Pińczów - nowość w repertuarze ŚLR i jeden z ciekawszych wpisów dotyczący tego event-u " jak się pogoda nie zmieni to będzie jak jazda w piekarniku z termoobiegiem!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz