To było niezbyt piękne sobotnie popołudnie padał deszcz, brak słońca powodował lekkie załamania nerwowe na które najlepszym sposobem jest przejażdżka na rowerze. I tak ekipa wyruszyła w niezbyt długą aczkolwiek obarczoną dużym poświęceniem wycieczkę. Wszystko szło dobrze, lecz nagle, niespodziewanie...

..doszło do jednej z najbardziej powszechnych awarii układu napędowo - jezdnego.

Cóż począć problem się nasilał wraz z upływającymi minutami i kolejnymi kroplami deszczu spadającymi wprost na nas. Jedni się przyglądali, inni zrezygnowani z rękami w kieszeni nerwowo kroczyli w koło, kolejni wypatrywali pomocy gdzieś w oddali....

Traf chciał że wypatrzyli;)

Na szczęście akurat tą drogą przejeżdżał Paweł który zna się na rowerach i żadna awaria mu nie straszna.

Po szybkiej ocenie sytuacji przystąpił do naprawy:)

Para buch koła w ruch;)

Męczył się niemiłosiernie, ale jak tu nie pomóc potrzebującym gdy droga do domu daleka:)

Po skończonej pracy wszyscy odetchnęli z ulgą.

Paweł mógł kontynuować swoją podróż i my także spokojnie wróciliśmy do domu...

a na dodatek dostaliśmy bidony na drogę gdyby znowu coś poszło nie tak.


Grupa awaryjna.

Jeśli kwiaty to oczywiście żółto niebieskie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz