Kolejny trzeci dzień w górach nie spłatał nam figla i od rana słońce grzało ostro w czoło. Zanim emeryci zebrali się z Sewerynem udaliśmy się kawałek niebieskim szlakiem w celu uwiecznienie stada koni które widzieliśmy dzień wcześniej, niestety zmieniły miejscówkę i nie udało się ich odnaleźć. Darek tego dnia odłączył się od stada i kontynuował przygodę z inną ekipą. A zdjęcia możecie zobaczyć
TU
Jeden z kilku przystanków na trasie. Tereny przecinają niezliczone ilości strumieni i rzek które bardzo dobrze nadają się do fotografowania, można się po nich poruszać w dowolnym kierunku co stanowi kolejną atrakcję.

Dalsza droga przebiegała spokojnie, bez problemu dotarliśmy do Suchych Rzek-w porównaniu do wcześniejszego Wołosatego to był prawdziwy koniec świata:)

Tadeusz jest wszędzie.

Kolejna "rzecz" z która się nigdy wcześniej nie spotkałem.

To chyba "samopas":)

Kabanos i salami

Kabanos okazał się niezłym rzezimieszkiem, najpierw chciał nas obsępić z jedzenia..

później zjadł kawałek płotu

i zagrodził wyjazd. Tu liczyłem na jakiś spektakularny skok na maskę, kopyto w szybie, albo inna bieszczadzką masakrę ale niestety koń się nie spisał.

Przed obiadem (który trzeba było odpowiednio wcześniej zamówić) palcem po mapie wspomnienie wejścia na Tarnicę.

Ku końcu dnia wyprawa nad San...


Po kolacji udaliśmy się na ognisko gdzie poznaliśmy lublińsko-kielecką ekipę --->POZDRAWIAM
P.S. napiszcie na email nif360@gmail.com podeślę zdjęcia jak wreszcie do mnie dotrą;)
no i się doczekałam.....Iwona
OdpowiedzUsuń