piątek, 22 kwietnia 2011

Fotowizje



Jesteśmy grupą ludzi pochodzących z Suchedniowa, których wspólną pasją jest fotografia.
Od ponad roku, pod okiem Krzysztofa Ptaka rozwijamy nasze umiejętności z zakresu tej dziedziny. Staramy się kreatywnie, według własnej wizji postrzegać otaczającą nas rzeczywistość.
Wystawa, którą pragniemy Państwu zaprezentować ukazuje różne oblicza Naszego Miasta. Jest to niewielki wycinek zakresu naszych prac i mamy nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.

Tak oto zaczynała się Nasza pierwsza wystawa. Mam nadzieje, że nie będzie to ostatnie "wyjście do ludzi". Pomysł powstał nagle po odwiedzeniu jednej z wystaw na której byliśmy i tak z czasem został w pełni zrealizowany. Włożyliśmy w niego wiele godzin pracy , mam nadzieje że nie poszła na marne i została przez wszystkich pozytywnie odebrana. Dziś mogę powiedzieć, że warto było zrobić coś nowego i już w głowie krążą tematy na inne tego typu wydarzenia. Dziękuję wszystkim za czas poświęcony na jej obejrzenie, wszyscy którzy wywiesili tam swoje zdjęcia bardzo to doceniają.

Dziękujemy tym dużym i małym za wpisy do naszej kroniki - kilka storn zostało w pełni zapełnionych.

Podziękowania należą się ks. Stanisławowi Sikorskiemu, Pani Monice Kowalczyk kierownik WDK Mostki , oraz Panu Krzysztofowi - za naprawdę wiele rzeczy, a przede wszystkim za to, że bez czasu jaki nam poświęcił i zaangażowania w pracę z nami nie stworzylibyśmy niczego.

Jeszcze kilka zdjęć

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Dallas

Środek kwietnia..czas kiedy pierwsze koty za płoty i najwyższy czas ruszać na ligę. Rozpoczynam mój trzeci sezon - jeszcze kilka i dogonię modę na sukces - btw ale zleciało... Na początek zmagań jak zwykle Daleszyce - dla tych mniej wtajemniczonych Dallas. Pogoda średnia na jeża, może by nie przeszkadzała gdyby opóźnienia spowodowane rejestracją zawodników były mniejsze. Co do frekwencji to istny rekord jak na Nasze warunki. Głównego namieszania narobiły czipy które mimo wcześniejszych testów niestety zawiodły i nie "rejestrowały" wszystkich zawodników przejeżdżających przez punkty kontrolne. Myślę że to złośliwość rzeczy martwych albo sabotaż- zapewne Rycha którego zmogła choroba i nie mógł startować. No ale nie ma co biadać ,drugi raz już się taki nie przydarzy. Forum na firmowej stronie organizatorów już na długi czas przed startem zapełnione było spora ilością wpisów a teraz się dopełnia, każdy ma nowe pomysły (np telefon do biura i ratowników na numerze startowym, oraz mniej trafne spostrzeżenia typu " Panie nie potrafią podawać kubków z izotonikiem w locie" co zostawiam bez komentarza :)) Wiadomo im więcej ludzi jeździ, tym trudniej każdego zadowolić. Tymczasem oczekuję na Sandomierz gdzie śladami Ojca Mateusza w maju będziemy się zmagać wśród kwitnących sadów a pszczoły nam żyć nie dadzą:)

Te właśnie ustrojstwa były przyczyną wielu nieporozumień.
Paweł niczym chirurg precyzyjnie czyści każdy zakamarek swojego roweru, toż to żona już w wannie myć nie pozwala:) Bo zwykły maraton to jednak zbyt mało.
Radość po ponad 70-ciu km gdy ostatnie 300 metrów do mety jest najdłuższym odcinkiem na trasie.
Pierwszy master - gratuluję kondycji.
Dlatego każdy z uczestników ma do Sandomierza przygotować się w temacie : Jak mądrze zadawać pytania:)

A najlepsze jest to że pobiłem życiowy rekord jazdy na rowerze - prędkość max 106 km/h

JESZCZE KILKA ZDJĘĆ