środa, 19 października 2011

Niedzielna wycieczka

Ostatnio eksploatowaliśmy Bieszczady ale nie zapominamy o naszej okolicy. Pogoda jak najbardziej dopisywała więc tylko w drogę, aby zobaczyć co w świętokrzyskim słychać.
Chwila na grzbiecie krajeńskim.
Główny cel naszej podróży to Wioska Słowiańska w Hucie Szklanej nieopodal asfaltowego wejścia na Św.Krzyż.
Jest to obiekt powstały stosunkowo niedawno co jeszcze widać, ale z czasem zapewne rozwinie się do większych rozmiarów.
Mówimy do siebie:bilet 10 zł ,no dobra co my tu zrobimy parę chatek, więc 20 minut i spadamy.
Ku naszemu ogólnemu zaskoczeniu spędziliśmy w tym obiekcie nie 20 ale prawie 2h !!
Najpierw zawitaliśmy do kowala który zapoznał nas z technikami obróbki żelaza.
Następnie przyszła kolej na szewca.
Chaty można oglądać na zewnątrz oraz w środku.Przy każdej chacie jest rzemieślnik specjalizujący się w określonej pracy, najpierw oglądamy na żywo jego wyczyny po czym oprowadza nas po swej chacie.
Tak sobie mieszka człowiek od obróbki drewna,
który w międzyczasie dorabia będąc katem;)
Kolejna pani zaznajomiła nas z warsztatem garncarskim.
Tkalnia
Zielarka zaoferowała nam jakieś chabazie do jedzenia..po których ludzie wyglądali jakoś inaczej.
Na samym końcu odwiedzamy pszczelarza .
Ogólne wrażenie pozytywne, takie "interaktywne" zwiedzanie jest czymś dla nas nowym i ciekawym, liczymy na to że z czasem jeszcze dojdzie parę chałup co dodatkowo wzbogaci ofertę tego miejsca.
Jak już jesteśmy w tej okolicy grzech nie wejść na Święty Krzyż...
aby np sprawdzić czy nadajnik jeszcze stoi.
To kolejne miejsce oferujące nam wiele atrakcji które warto odwiedzić będąc w okolicy.W drodze powrotnej Bodzentyn a tu wiadomo do ruin trzeba zajrzeć obowiązkowo.

niedziela, 9 października 2011

Dzień ostatni bieszczadzkiej przygody

Wypad plenerowo-rozpoznawczo-przyrodniczy dobiega końca. Ostatniego dnia plan był następujący: dojechać do domu zwiedzając ile się da po drodze:) dało się ogarnąć kilka miejsc w praktyce a mianowicie: Sanok, Solina i kilka widoków w czasie przejazdu szutrami wzdłuż Sanu. Poranek w Suchych Rzekach niczym nie odbiegał od tych poprzednich jednym zdaniem pogoda nie zawiodła ani razu! Lublinianie już dawno pojechali a my oczywiście powoli bez pośpiechu ślimoczym tempem zbieraliśmy się do odjazdu.
Agent Tomek-człowiek legenda-żywa chodząca wizytówka Suchych Rzek
Nasz apartamentowiec w blasku porannego słońca.
Aby nie marnować czasu w oczekiwaniu na tetryków z Sewerynem wyskoczyliśmy na małą przechadzkę aby sprawdzić co w trawi piszczy a właściwie brzęczy.
Jak już załadowaliśmy się zgrabnie do wozów można było wzdłuż Sanu wyruszyć ku kolejnym ciekawym miejscom. Ze względu na kradzież drewna droga była chwilowo zablokowana.
Siwy dym
Po drodze przystanek przy miejscówce do wypalania węgla, szkoda tylko że tego dnia nieczynnej
San w pełnej okazałości.
Solina i chyba najfajniejsze miejsce na tamie.
Woda, woda a w niej taaakie ryby...
... że kromkę chleba łyją w całości.
Tama robi duże wrażenie, warto się na nią wybrać i pozwiedzać.
Widok na drugą stronę i dalej w drogę.gówniarz na parkingu skasował nas 8 zł normalnie rozbój w biały dzień. p.s. Do urzędu skarbowego w Lesku- on nie nabija na kasę sprawdźcie to:)
Do skansenu w Sanoku dotarliśmy o 16, przywitał nas chiński kot.
Miejsce to robi duże wrażenie niestety nie wszędzie można wejść, albo inaczej- można wejść z przewodnikiem za dodatkową opłata.
Można zobaczyć tu m.in. cerkiew,kościół,zagrody, mały młyn wodny, wiatraki-też małe.
W zeszłym roku z grupą odwiedziliśmy skansen w podkieleckiej Tokarni gdzie na duży plus wypadło chociażby to że w wielu domach byli ludzie którzy opowiadali o nich bez dodatkowych opłat. Ogólnie eksponaty znacznie się różnią ale wiadomo nie ten region.
Chata wuja Toma
Akurat nikogo nie było w środku i aż dziw że tu wpuścili bez przewodnika;)
Wycieczka dobiegła niestety końca.Najważniejsze że emeryci wrócili cali do domu no i my z nimi oczywiście też. Ciesze się że razem przetrwaliśmy kilka dni i dostaliśmy coś do jedzenia w Suchych;P (następnym razem jedziemy na krzywy ryj:) Było fajnie i miło oby kolejne wyjazdy były równie owocne;) PZDR dla wszystkich.