czwartek, 6 października 2011

Gdzie diabeł mówi dobranoc

Kolejny trzeci dzień w górach nie spłatał nam figla i od rana słońce grzało ostro w czoło. Zanim emeryci zebrali się z Sewerynem udaliśmy się kawałek niebieskim szlakiem w celu uwiecznienie stada koni które widzieliśmy dzień wcześniej, niestety zmieniły miejscówkę i nie udało się ich odnaleźć. Darek tego dnia odłączył się od stada i kontynuował przygodę z inną ekipą. A zdjęcia możecie zobaczyć TU
Ostatni rzut okiem na wczorajsze klimaty i odjazd w dalszą drogę.
Jeden z kilku przystanków na trasie. Tereny przecinają niezliczone ilości strumieni i rzek które bardzo dobrze nadają się do fotografowania, można się po nich poruszać w dowolnym kierunku co stanowi kolejną atrakcję.
Gdyby ktoś chciał się ogolić..
Dalsza droga przebiegała spokojnie, bez problemu dotarliśmy do Suchych Rzek-w porównaniu do wcześniejszego Wołosatego to był prawdziwy koniec świata:)
Na obiad trzeba było wrócić do położonej kilka km wcześniej Zatwarnicy.
Najlepsza "remiza" jaką w życiu widziałem
Tadeusz jest wszędzie.
Kolejna "rzecz" z która się nigdy wcześniej nie spotkałem.
To chyba "samopas":)
Kabanos i salami
Kabanos okazał się niezłym rzezimieszkiem, najpierw chciał nas obsępić z jedzenia..
później zjadł kawałek płotu
i zagrodził wyjazd. Tu liczyłem na jakiś spektakularny skok na maskę, kopyto w szybie, albo inna bieszczadzką masakrę ale niestety koń się nie spisał.
Przed obiadem (który trzeba było odpowiednio wcześniej zamówić) palcem po mapie wspomnienie wejścia na Tarnicę.
Gdzieś na podwórku - czarna wołgaKolejny przystanek i kilka zdjęć 1,5 rocznym bernardynem.
Najlepszy sprzęt na bezdroża
Ku końcu dnia wyprawa nad San...
i niewielki wodospad znajdujący się nieopodal.
Na koniec kilka zdjęć z naszego pokoju;)
Po kolacji udaliśmy się na ognisko gdzie poznaliśmy lublińsko-kielecką ekipę --->POZDRAWIAM
P.S. napiszcie na email nif360@gmail.com podeślę zdjęcia jak wreszcie do mnie dotrą;)

1 komentarz: