Kolejny trzeci dzień w górach nie spłatał nam figla i od rana słońce grzało ostro w czoło. Zanim emeryci zebrali się z Sewerynem udaliśmy się kawałek niebieskim szlakiem w celu uwiecznienie stada koni które widzieliśmy dzień wcześniej, niestety zmieniły miejscówkę i nie udało się ich odnaleźć. Darek tego dnia odłączył się od stada i kontynuował przygodę z inną ekipą. A zdjęcia możecie zobaczyć TU
Jeden z kilku przystanków na trasie. Tereny przecinają niezliczone ilości strumieni i rzek które bardzo dobrze nadają się do fotografowania, można się po nich poruszać w dowolnym kierunku co stanowi kolejną atrakcję.
Dalsza droga przebiegała spokojnie, bez problemu dotarliśmy do Suchych Rzek-w porównaniu do wcześniejszego Wołosatego to był prawdziwy koniec świata:)
i zagrodził wyjazd. Tu liczyłem na jakiś spektakularny skok na maskę, kopyto w szybie, albo inna bieszczadzką masakrę ale niestety koń się nie spisał.
no i się doczekałam.....Iwona
OdpowiedzUsuń