poniedziałek, 27 maja 2013

Sezon uważam za otwarty

Odkurzam pajęczyny, to też coś wrzucę na stronę bo dwa miesiące posucha w temacie.. więc zacznę od początku;)

Ładna zima tej wiosny-tak podsumuję początek sezonu kiedy to zapaleni rowerzyści chcieli w końcu wyjść z domów i wyruszyć w drogę. Niestety aura jak zwykle pokazała że globalne ocieplenie to tylko hasło z drzewa grinpicu:) Kaszanka nie wędlina, trenażer jazdy w terenie nie zastąpi.

A tymczasem:

Daleszyce
Pierwszy start w tym roku.  Śnieg jeszcze w przedostatnim tygodniu zalegał po lasach ale cóż trzeba jechać. Nowe, stare twarze, miejscówka na rynku trafna tym bardziej że plac wyremontowany i miejsc parkingowych dość sporo. Daleszyce od czasu jak zacząłem swa przygodę z ślr zawsze dość ciężkie a to kapeć, a to początek sezonu, ale nie poddając się w tym roku złym nastroją z entuzjazmem ruszyłem w trasę:) Mazi na początek wymyślił srogą przeprawę przez wszelakie możliwie jak najtrudniejsze zakamarki, ale szczęśliwie dotarłem do mety i maraton uznałem za udany.

 Sandomierz
" Jeśli się zgubicie to wasza sprawa" takimi słowami spiker przestrzegał startujących w sandomierskich biegach.Nie ma jak słowo otuchy dla biegaczy przed startem. Gdyby org na lidze do nas tak powiedział byłby uroczyście zlinczowany przez tłum rozgoryczonych kolorzy. Sandomierz to fajna miejscówka na start, pogoda też dopisała mimo kaprysów dnia powszedniego.  Niestety trasa przyniosła defekt w postaci przeciętej dętki i opony co skutecznie wyeliminowało mnie z dalszej jazdy. Już na luzie zmieniłem sobie dętkę, pożegnałem się z moim miejscem w stawce, minęli mnie już chyba wszyscy znajomi i mniej znajomi, to też wsiadłem i jadę. Przez 40 km udało się poznać nowe twarze i zapędy końcówki wyścigu. To takie nowe doświadczenie na przyszłość chociaż defektów mieć nie lubię

Nowiny
Klasyk ŚLR wymuszający podniesienie ciśnienia, gęsią skórkę, u niektórych brak oddechu, astmę lub rany wszelakie od obtarć po bardziej poważne kontuzje. Dojechanie w jednym kawałku na metę powoduje uśmiech na twarzy, gwarantując dozę zmęczenia i niezmierną satysfakcję. Jest to także najbardziej pieszy maraton ze wszystkich edycji. Pogoda i tym razem dopisała. Frekwencja trochę mniejsza ale niektórzy stwierdzili że mierzą siły na zamiary i odpuścili. Trasa wymagająca bardzo selektywna dużo podjazdów i technicznych stromych zjazdów. Tym razem jechało się wyśmienicie. Pełna satysfakcja na mecie co z resztą odzwierciedlił wynik:)

Kolejny start w Suchedniowie a do tego czasu jeszcze dwa inne wyścigi poza województwem. Będzie się działo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz