środa, 19 sierpnia 2009

Cos nowego....

Wiec tak.. hmm co by tu napisać na początek..Może zacznę od tego po co to wszystko. Pomysł założenia bloga wyszedł od Tomka i tak jakoś z czasem doszło do tego, ze właśnie się tworzy. Jest to pierwsza wersja, podstawowa ale na czymś musimy się uczyć.Mamy zamiar publikować w tym miejscu jakieś nasze kiczowate fotorelacje z niewielkim opisem co gdzie, dlaczego, jak i kiedy. Także będziemy nudzić, smucić i zamulać o naszym spojrzeniu przez szkło obiektywu na otaczający świat, takie nasze 360 stopni. Ciekaw jestem ile z tego wyjdzie i jak długo się ta inicjatywa utrzyma ale bądźmy dobrej myśli....
Wiec może napisze coś o dniu wczorajszym kiedy to wybrałem się z Tomkiem na przejażdżkę w celu sprawdzenia jak się maja prace nad nowym odcinkiem obwodnicy Suchedniowa. Po dojechaniu na miejsce i zrobieniu dosłownie kilku ujęć zostaliśmy( w sumie to ja) grzecznie poinformowani, ze zdjęć nie można robić i należny skontaktować się z dyrekcja ...(mniej więcej tak mówił przekaz Pana który do mnie mówił ale niestety odległość i hałas nie pozwalały mi na dokładne przeanalizowanie jego ostrzeżenia, a z ruchu warg czytać nie umiem).



Wyszło na tyle, ze zaprzestaliśmy robienia zdjęć i pozostało nam tylko podziwiać i rozmawiać na temat znacznych postępów w realizacji projektu, widocznych każdego dnia. Nie tracąc czasu udaliśmy się w bliżej nieokreślonym kierunku wzdłuż budowy, gdy nagle naszym oczom ukazał się widok niecodzienny jak na standardy Suchedniowskie. Myśląc ze widzieliśmy już wszystko w naszym niewielkim mieście natrafiliśmy na coś naprawdę nowego. Nie ma lipy bo odkryliśmy chyba druga zaraz po ludzkiej populacje w Suchedniowie... a są ta gęsi :) sztuk podobno 4000 a właściwie już 3999. Niby nie jest to nic nadzwyczajnego ale nas, jak to nas zaciekawiło niezmiernie, a mając pod ręka aparaty i pamiętając o porażce z budowy postanowienie było tylko jedno-dopaść i sfotografować. Wiec jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy.


Na miejscu natrafiliśmy właściciela, który nie miał nic przeciwko utrwaleniu jego inwentarza:) Ponadto po rozmowie z nim staliśmy się prawie ekspertami w dziedzinie hodowli gęsi. Wiemy już jak się tym całym stadem trzeba zajmować, ile czasu należy poświecić aby odchować w jednym kawałku, ile białka, węglowodanów, hmb i kreatyny musi to stado jadać każdego dnia:) Nasz wyjazd przeistoczył się w wycieczkę zajmującą jakieś 2,5 h. Po opuszczeniu ptasiej farmy udaliśmy się kontrolnie na OSiR gdzie zawsze można spotkać jakaś znajoma twarz i tym razem natknęliśmy się m.in. na kolegę K.(bez nazwisk), który oddawał się swojej nowej pasji a mianowicie grze w tenisa. Po sesji z rakietą, gdy godzina zrobiła się obiadowa udaliśmy się dobrowolnie do domów ale jeszcze nie raz wrócimy na OSiR utrwalając mniejsze lub większe wybryki naszej populacji. p.s. aby lipy nie było jestem zobowiązany do podziękowania Cewce za wszelką, wielką kreatywność i wymyślenie tytułu dla tego bloga :)

5 komentarzy:

  1. Uuuumyj zęby!:) ten kolega co na tym zdjęciu nie trafił w piłke zapewne, to Kowaliczenkos, a nie żaden "K".:) Alvaros

    OdpowiedzUsuń
  2. tatatata! ja nie trafilem!? ja zawsze trafiam i nie odstawiam takiej pachy jak kolega autor poprzedniego komentarzosa :P

    OdpowiedzUsuń
  3. kolego poprzedniego komentarza (kwl)..... UUUUMYJ ZĘBY!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. umyje po zjedzeniu bułki z makiem...! :)
    PS. Żanet Kaleta Cie pozdrawia! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. nie znam takiej...znam ale Żanetke Lete, ale ona Cie nie pozdrawia:D mam Ci tylko od niej przekazać żebyś...uuumył zęby!:D

    OdpowiedzUsuń