Pińczów - kolejne miejsce na szlaku ŚLR. Po zeszłym roku wiadomo było czego się spodziewać. Taka właśnie dość odmienna charakterystyka trasy. Pogoda w dniu zawodów była aż za dobra, nie padało, co po dwóch tygodniach opadów stało się fenomenem ale jednak woda nie zdążyła wyparować i mieliśmy zapewnione kolejny raz darmowe spa- all inclusive. Ogólnie wypad do Pińczowa był testem nowych koszulek jakie udało nam się pozyskać:). Wszystko czyste aż żal zakładać jak to Piotrek stwierdził, no ale w końcu do kościoła w nich nie będziemy chodzić:). W tym momencie warto kolejny raz podziękować wszystkim firmom które w tym roku Nas czyli SSC wsparły a są to:
Delikatesy Centrum - Suchedniów/Bliżyn/Chęciny
Maxol
Drób Pol
Inter Cars Kielce
Bank Spółdzielczy w Suchedniowie
Drób Pol
Inter Cars Kielce
Bank Spółdzielczy w Suchedniowie
Bez Waszej pomocy nie udało by się nic zorganizować!
Na miejsce dojechaliśmy w doborowym 10-osobowym składzie:) ba nawet sam wódz naczelny Prezes przez duże P dołączył do stada:) Start i meta z terenu aeroklubu pińczowskiego, a później wstępna selekcja bo ostro pod górkę. Każdy maraton ma takie charakterystyczne elementy trasy które zapadają w pamięci tu np. mnie osobiście utkwiła pierwsza długa asfaltowa górka i pola pola pola, woda woda woda. Mimo niewielu przewyższeń nie było lekko. Podłoże stanowiło dobry substytut przewyższeń dając niejednokrotnie większy wycisk i doprowadzając co niektórych do szału. Na początku ostro, zawrotne prędkości istny szał każdy gnał ile sił pod nogą, ale z czasem zaczęły się schody, właściwie wody(to będzie chyba najczęściej używane słowo w tym wpisie).
Kuba odniósł chyba największy sukces w tym roku zajmując 2 miejsce w kat.(ja tam wiem czemu na metę było mu tak śpieszno:)
Krzysiek zerwał łańcuch - podwójnie, jednak na mecie dumny z ukończenia maratonu mimo problemów.
Rosną nam kolejne pokolenia Włoszczowskich,
Rosną nam kolejne pokolenia Włoszczowskich,
Ratownicy mieli kilka przypadków gdzie musieli zareagować jeden z nich dotyczył ugryzienia..w ... b.t.w. mnie też jakaś cholera pogryzła.
Hahaha makaron na mecie bezcenny wymiata :) Dzieki za fote Pozdro
OdpowiedzUsuń